środa, 3 czerwca 2015

Nowa seria! Kosmetyczny miesiąc: maj.

 

Od dziś nowa seria dotycząca kosmetyków. W tym jednym poście będę chciała pokrótce zrecenzować te kosmetyki, które miałam okazję wypróbować. Kosmetyki, kosmetyki które zasługują na bardziej dokładny opis będę również opisywać oddzielnie. Tak więc zaczynamy!

Zacznijmy od tego, że jeszcze w kwietniu wykupiłam subskrypcję na Shiny Box. Co miesiąc z mojego konta pobierane jest 49zł, za to co miesiąc dostaję pudełko kosmetyków wartych ok. 200zł. Teoretycznie deal życia w praktyce zobaczymy jak to wyjdzie. Pierwsze pudełko dostałam pod koniec kwietnia, więc testowałam przez cały miesiąc maj. Po tym czasie stanowczo można stwierdzić czy coś komuś pasuje czy nie. Pierwsze kosmetyki będą dotyczyć tego pudełka.

THEO MARVEE Tonik CAVIARISTE PERLIQUE 
Mój absolutny faworyt tego pudełka. Producent obiecuje nam oczyszczoną i rozświetloną skórę. Ma zmniejszać pory i równoważyć płaszcz hydro-lipidowy. I trzeba mu przyznać to wszystko robi, oczywiście nie w jeden dzień, ale po tym miesiącu widać różnicę. Skóra po nim jest odświeżona i zdrowa. Wszystko to za sprawą ekstraktu z kawioru. Drobinki z macicy perłowej pięknie i delikatnie rozświetlają twarz. Jednak gdybym miała sama kupić taki produkt nie zdecydowałabym się, ponieważ cena katalogowa (46zł!) jest zbyt wygórowana. Co z tego, że tonik jest wydajny i skuteczny skoro te same rzeczy robią inne toniki za bardziej przystępną cenę? Nie mniej miło jest z niego korzystać. 
 
BIOLAVEN Żel do mycia twarzy 
Miałyście już okazję go widzieć przy recenzji rytuału nawilżającego od Bielendy. Wtedy jednak nic o tym cudzie Wam więcej nie pisałam. Dziś mogę powiedzieć, że to jeden z fajniejszych żeli myjących do twarzy jaki miałam okazję wypróbować. Jak dla mnie jego niewątpliwymi plusami są naturalny skład oraz brak piany na twarzy. No właśnie, żel prawie w ogóle się nie pieni, dzięki czemu łatwo się go pozbyć. Bez problemu zmywa olejek, którym zmywam twarz po makijażu jak i pełny makijaż (wodoodporny troszkę ciężej ale też schodzi!). Jedna pompka wystarcza na twarz i skórę. Jest przy tym  wydajny, używany codziennie 1-2 razy zostało mi go ponad połowa. Cena adekwatna do jakości i ilości produktu (16zł). Może być trochę gorzej z dostępnością, na pewno do kupienia w sklepie internetowym (tu), można poszukać w sklepach zielarsko-medycznych lub z naturalnymi kosmetykami. Polecam!


GLAZEL Kamuflaż Perfect Skin i cień sypki cappucino
 Zacznijmy od cienia, bo tu będzie szybko. Cień ma fajny kolor, bardzo mi przypasował. Jest jasny trochę jak naturalny, ale ślicznie błyszczy. Fajnie rozświetla oko. Nadaje się na większe wyjście jak i na co dzień. Jest wydajny, nie potrzeba go dużo na oko. Nie osypuje się co ważne! Nieco gorzej z nabraniem go na pędzel z pudełeczka, ale to kwestia wprawy, daję rade. Cena: 15zł/szt. jest znośna. Mogę polecić. 
Co do kamuflażu to mam ambiwalentne odczucia. Zacznijmy od tego, że dostałam go w takim kolorze, że nie wiedziałam co z nim zrobić. Na kamuflaż był stanowczo za ciemny. Dziewczyny podpowiadały żeby zrobić z niego bazę pod cienie, ale ja bazę już posiadam, jestem z niej zadowolona i zmieniać jej nie będę. pomyślałam, że kamuflaż będę stosować do konturowania twarzy. No i właśnie nie wiem jak go ocenić. Niby nadaje się do konturowania, ale jak się ciut przesadzi to na twarzy mamy okropne ciemne plamy. Jeśli jednak położymy go za mało, to za chwilę (dosłownie) całkowicie znika z twarzy. Cena to 25zł/szt. i przyznam, że te pieniądze można wykorzystać znacznie lepiej.

DOVE Odżywczy żel pod prysznic Purely Pampering
 W pudełku znalazł się również żel pod prysznic od Dove. Podobno nowa receptura, podobno pięknie pachnie i podobno świetnie nawilża. No właśnie podobno. Receptura może i nowa, skład całkiem spoko, ale tego okropnego sztucznego zapachu typowego dla kosmetyków Dove nie pozbyli się. Niby miał być kokosowo-jaśminowy zapach, a był okropny. Jedyne co podobało mi się w tym żelu to jego kremowa konsystencja. Cena: 12zł. Za te pieniądze wolę Orginal Source

Jeśli chodzi o pudełko to tyle. Dołączony był również plan diety na tydzień od Vitalia.pl. Dieta jak dieta, całkiem ok. Produkty z diety dostępne dla każdego. Warto spróbować. W dalszej części postu kosmetyki, które kupiłam już świadomie.

FLOS-LEK LABORATORIUM Żel ze świetlikiem lekarskim i herbatą do powiek i pod oczy
 To mój trzeci krem/żel pod oczy. Pierwszy był Ziaji, z którego byłam zadowolona, ale po czasie podrażnił mi oczy. Potem był Yves Rocher 7.9 Elixir ktory kupiłam za ok. 12zł w promocji (cena katalogowa to 73zł). Zawsze chciałam go kupić ze względu na roll-on, ale potem dziękowałam sobie, że zapłaciłam tylko 12zł. Okazał się totalnym bublem i bardzo zawiodłam się na tej marce (tylko szampony mają dobre). Po tych wszystkich przygodach kupiłam wreszcie żel od Flos-Leku, ponieważ miał łagodzić podrażnienia. Co prawda kupiłam go na początku kwietnia, ale pomyślałam, że warto o nim coś napisać właśnie teraz. Po 2 miesiącach używania moje oczy są wreszcie takie jakie powinny być, czyli nawilżone, zdrowe, bez cieni pod oczami i przede wszystkim nie podrażnione! Wydajność kosmetyku całkiem dobra. Zostało mi go jeszcze na ok. miesiąc. Cena to ok. 8zł. Warto!


GOLDEN ROSE Velvet Matte Lipstick nr 18 i Dream Lips Lipiner nr 515
Szminkę tego producenta chciałam kupić już dawno. Czytałam wiele recenzji i praktycznie wszystkie były pochlebne. Mam bzika na punkcie szminek, a cena tej nie jest wygórowana (7,90zł), więc decyzja była prosta: gdy zobaczę to na pewno kupię. No i będąc na zakupach na początku maja kupiłam tę perełkę razem z konturówką, która odpowiada kolorowi szminki. Pierwsza próba wieczorem w domu. Kolor pasuje do mojej karnacji. Jest ok. Jednak użytkowanie tego dnia było krótkie. Pewnej środy razem z koleżanką umówiłyśmy się do kina. Nakładając make-up stwierdziłam, że będzie to wielki dzień wyzwań dla tej szminki. Po całym wieczorze gadania, jedzenia popcornu i picia różnych napojów stwierdziłam, że jeszcze nigdy nie miałam lepszej szminki. Ona prawie w ogóle nie starła się z ust! Wniosek? Gdy znów zobaczę stoisko Golden Rose to na pewno wyposażę się w inne kolory.

INGLOT Nail Enamel Remover 
W zasadzie miałam nie pisać o tym produkcie i napisać innym razem oddzielny post, ale zmieniłam zdanie. Zmywacz do paznokci chwalony chyba w całej blogosferze. Do tej pory używałam zmywacza z Rossmanna, ale ten po dłuższym czasie wysuszał mi paznokcie. Ten zmywacz wyposażony jest w olejki pielęgnacyjne. Rzeczywiście zmywacz nie wysusza paznokci i skórek wokół, łatwo zmywa lakiery, ale 16zł za 100ml? Błagam... Drugi raz raczej nie kupię. Chyba, że znów moje paznokcie będą wymagały ode mnie więcej.

REAL TECHNIQUES Miracle Complexion Sponge - Gąbka do makijażu
Gąbki do makijażu są ostatnio bardzo modne. Któregoś dnia pozwoliłam sobie kupić taką gąbkę firmy Inglot i już nigdy więcej ich gąbki nie kupię. Po pierwszym myciu cała się porwała i 40zł psu w d... Ponieważ pędzlem nie lubię nakładać podkładu lub kremu BB stwierdziłam że muszę kupić inną gąbkę. Na Beauty Blendera szkoda mi pieniędzy i znalazła jej tańszy odpowiednik. Gąbeczkę od Real Techniques kupiłam w sklepie internetowym (tu) w połowie kwietnia. Pierwsze użycie w porządku, gąbeczka mięciutka nie "pożera" kremu BB. Po 3 użyciach czas na mycie. Bardzo się stresowałam, ale nie potrzebnie. Umycie tej gąbeczki nie przysparza większych trudności choć przyznam, że nie domyła się do końca. Nie mniej gorąco polecam tym, którzy jak ja nie lubią brudzić palców, a pędzle to czarna magia.



EVREE Magic Rose
Uwielbiam wszelkie olejki do twarzy. Mój poprzedni od Bielendy skończył się i musiałam kupić nowy. Czytając opinie postanowiłam, że kupię ten od Evree. Przekonały mnie opinie o słodkim różanym zapachu tego produktu. Nie zawiodłam się. Zapach jest cudowny! Absolutnie fenomenalny! Zakochałam się w nim. Co do działania. Tak jak producent obiecuje olejek lekko wyrównuje koloryt skóry i poprawia jej ogólny wygląd. Co ważne nie zapycha! Porównując do Bielendy, stanowczo wolę Evree. Za tę samą cenę od Bielendy dostajemy 15ml olejku który starcza na 3 miesiące. Tutaj za prawie 30zł mamy 30ml. Jak widać na zdjęciu jest bardzo wydajny (używam od połowy kwietnia). Gdy się kiedyś skończy to pewnie do niego wrócę.

BABYDREEM FUR MAMA Olejek do Ciała Przeciw Rozstępom 
 Będąc w ciąży używałam go według jego przeznaczenia. Niestety nie sprawdził się co widziałyście na zdjęciach kilka postów wcześniej (klik!). Ostatnio pozwoliłam dać mu kolejną szansę. Kupiłam w promocji. Przeznaczenie? Zmywanie makijażu z twarzy, ale przede wszystkim olejowanie włosów. Makijaż zmywa dobrze, jak to oleje, ale zmywa nawet wodoodporny. Nie zapycha na szczęście. Do olejowania nadal szukałam tego idealnego oleju. Ten do włosów sprawdził się doskonale. Moje włosy po nim są błyszczące, gładkie, miekkie, dociążone, ale nie przeciążone. Czyli takie jakie być powinny. Używany od miesiąca przed każdym myciem włosów i do każdego zmywania makijażu ma go jeszcze około połowy opakowania, więc jest wydajny. Czasami używam go też do ciała, ale tutaj nie odpowiada mi jego zapach i nie chcę się bardziej nim katować. Do włosów na pewno polecam!


KALLOS ALGAE Maska do włosów
Z początkiem kwietnia skończyła mi się poprzednia maska Kallos Keratin więc chciałam wypróbować tę. Marki chyba nie muszę reklamować. Najtańsze odżywki, ale za razem i najskuteczniejsze. Na pewno Keratin, co do Algae to trudno powiedzieć. Litr maski kosztuje ok. 12zł. Wydajność? No jest wydajna. Skuteczność? Nawilża, lekko odżywia. Ponieważ moje włosy nie potrzebują jednak takiego mocnego nawilżenia (wolą proteiny i emolienty) to czasem po użyciu maski są zbyt puszyste. Spuszone po prostu. Dużo czasu jeszcze minie zanim ją wykończę do reszty. Gdy będę mogła z pewnością wrócę do Keratin.

To by było na tyle. Wiem, wiem sporo tego. Ale teraz przychodzi czerwiec. Będzie kolejne pudełko (może nawet dwa?) Skończył mi się krem do twarzy więc będzie coś nowego. Czerwiec będzie ciekawy pod względem kosmetycznym. Korzystałyście lub korzystacie z kosmetyków, które tutaj przedstawiłam? Namówiłam Was na jeden z nich?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz