środa, 29 kwietnia 2015

Mamy tygrysice

Cześć!

Ciążą to taki okres u kobiety, kiedy jej ciało zmienia się, czasem na lepsze, czasem  na gorsze. O ile z tym "lepsze" nie ma problemu, to z tym "na gorsze" już czasem jest. Jednym z pierwszych zauważalnych zmian to rosnący brzuch i przybieranie na wadze. Tutaj zawsze można schudnąć. Niestety wiele kobiet dotyka też inny problem. Rozstępy... Jak i dlaczego je mamy? Jak z nimi walczyć?

 Rozstępy to nic innego jak blizny. Powstają na skutek uszkodzonych włókien kolagenowych. I w sumie tyle wystarczy wiedzieć, reszty słownikowych wywodów nie musimy znać. Chodzi o to, że jeżeli już są to się ich nie pozbędziemy i będą z nami na wieki wieków. Amen.


Teoretycznie rozstępów można uniknąć używając różnych preparatów: balsamów, oliwek, peelingów. W praktyce niestety nie wygląda to tak kolorowo. Jeżeli Twoja babcia, mama, siostra miały rozstępy to bądź pewna, że Ty też je będziesz mieć. Jeśli mimo to ich nie miałaś to jesteś niesamowitą szczęściarą i zazdroszczę Ci gładkiego brzucha. Dowiedziałam się również, że u młodych kobiet (takich jak ja) problem rozstępów występuje częściej niż u starszych. Nie mam pojęcia czemu tak jest, ale powiedział mi to lekarz wiec myślę, że to prawda. Nie mniej dzięki takim smarowidłom można zniwelować ich wystąpienie. Mogą być mniejsze lub może być ich po prostu mniej. Jest jeszcze jeden sposób na rozstępy, oczywisty, ale nie wszyscy o nim wiedzą (również dowiedziałam się po fakcie). Otóż warto suplementować witaminę C lub jeść dużo warzyw i owoców z tą właśnie witaminą. Dlaczego? Ponieważ witamina C stymuluje produkcję kolagenu w skórze. Ma zbawienny wpływ na skórę. Przed suplementacją polecam oczywiście skonsultowanie się z lekarzem prowadzącym, czy dodatkowa ilość witaminy C nie zaszkodzi dziecku.

Ja mimo nawilżania, natłuszczania i złuszczania skóry nie dałam rady im zapobiec. Tak te rozstępy na zdjęciu są moje i to zaledwie jedna piąte tego co mam. Są na piersiach, brzuchu, boczkach (na zdj.) i na udach. Jest ich mnóstwo i nigdy się ich nie pozbędę. No właśnie, a co zrobić jeśli już mamy rozstępy? Jak je zniwelować? No cóż, tak jak przed - nawilżać, natłuszczać i złuszczać. Do nawilżania polecam balsamy z masłem shea i kolagenem (powinien być to kolagen morski, nie zwierzęcy, ponieważ kolagen morski jest substancją małocząsteczkową i lepiej wchłania się w skórę, dzięki czemu jest bardziej efektywny niż kolagen zwierzęcy). Wiem, że kremy z kolagenem nie są tanie, ale można sobie poradzić w tańszy sposób. Jest wiele sklepów internetowych z półproduktami. Bez problemu można tam nabyć kolagen morski całkiem niezłej jakości i który działa (wypróbowałam na własnej skórze ;) ). Za 30g kolagenu w płynie trzeba zapłacić niewiele ponad 15zł. To korzystna cena biorąc pod uwagę fakt, że na 200g kremu potrzeba od 2g do 20g tego produktu. Można więc kupić najtańszy krem z w miarę niezłym składem, dodać kolagen i mamy super kremik za niewielkie pieniądze. Niektórzy polecają również suplementować kolagen, w tabletkach lub w proszku. Dla mnie to nie do końca dobry pomysł, ponieważ kolagen działa w skórze a nie w jelitach. Może kiedyś zmienię zdanie. Skórę można również natłuszczać. Tutaj można korzystać ze wszystkich olejków dostępnych w drogerii. Jedne lepiej działają na rozstępy inne gorzej, ale ogólnie efekt będzie ten sam. Ważne tylko, aby w składzie nie było raczej olejów mineralnych, bo one nic nam nie dadzą a pozostawią tłusty film na skórze, którego ja osobiście nie lubię. Na koniec zostało złuszczanie. I tutaj znów dowolność. Co kto lubi :) Ja polecam dwa najtańsze i najskuteczniejsze produkty. Po pierwsze peeling kawowo-cukrowy. Kocham, uwielbiam, ubóstwiam! Nie dość że tanio to efektywnie i przyjemnie dla nosa, szczególnie po dodaniu kilku kropelek olejku eterycznego. Jak zrobić? Nic prostszego... Zostawiamy fusy po wypitej kawie, dodajemy do nich cukier i olej (może być olejek drogeryjny, może to być oliwa z oliwek, olej słonecznikowy itd.) do uzyskania konsystencji papki. Potem idziemy pod prysznic i delektujemy się cudownym zapachem oraz delikatną natłuszczoną skórą po peelingu. Jedyny minus to brudna łazienka po... Ale mimo wszystko warto :)
Drugim sposobem to szczotkowanie skóry na sucho. Odkąd poznałam ten sposób złuszczania skóry nie stosuję niczego innego. Jest dużo czyściej, nieco szybciej i można się na prawdę zrelaksować. Niestety wymaga to chwili czasu, ale wieczorem gdy dziecko śpi można poświęcić te 15min. Skóra po szczotkowaniu jest delikatna, a wszelkie kremy lub balsamy dużo lepiej się wchłaniają. Więcej o szczotkowaniu napiszę wkrótce. 

A co jeśli mamy takie rozstępy jak ja i bardzo nam zależy na ich zniwelowaniu? Tu może pomóc medycyna estetyczna. Wiem, nie każdego stać. Rzeczywiście koszta są nie małe, ale uważam że warto. Sama skorzystałam z takich zabiegów, bo zależało mi aby nie były tak widoczne do wakacji. Powiedziałam mojemu TŻ, że chcę skorzystać z zabiegów. Dał mi zielone światło i zaczęłam szukać odpowiednich zabiegów. Na rynku jest ich dziesiątki. Nie będę rozpisywała się o wszystkich napiszę tylko o tym, z którego skorzystałam. Wybrałam carboxyterapię. Pani kosmetolog obiecała, że efekty będą najlepsze w stosunku do ceny. I przyznam, że się nie myliła. Wstępnie miałam mieć 10 zabiegów. Już po pierwszym zabiegu efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania (pani kosmetolog również). Skończyło się na 6 zabiegach, ponieważ nie było sensu cierpieć dalej. Piszę cierpieć, bo te cholernie bolało. Carboxyterapia polega na wbijaniu igiełki w bliznę i wstrzykiwaniu dwutlenku węgla. Skóra się rozpycha, a blizna zostaje dotleniona, dzięki czemu stymuluje się produkcję kolagenu. Dziś po ponad roku od powstania pierwszego rozstępu moje blizny są dużo jaśniejsze i wygładzone. Nie ma co liczyć na cuda, ale efekt mi się podobał. Za 6 zabiegów zapłaciłam 1800zł. Dużo, ale nie żałuję. 

Rozstępy to duży problem. Skóra jest zwiotczała, nie ładna. Nie jedna kobieta może mieć przez nie kompleksy. Nie można tylko się poddawać, bo jakość naszej skóry zawsze można polepszyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz