niedziela, 3 maja 2015

Niedziela odnowy: domowe spa




Będąc wczoraj na zakupach, odwiedziłam również znane wszystkim drogerie: Hebe i Rossmann. Zależało mi na znalezieniu ulubionej maseczki nawilżającej od Bielendy, jednak nigdzie jej nie znalazłam. Postanowiłam kupić coś innego: 3-fazowy zabieg ultranawilżający tej samej firmy.


Cała saszetka podzielona jest na 3 mniejsze. W jednej jest peeling enzymatyczny, w drugiej serum i w trzeciej maska. Producent obiecuje, że cały zabieg może być alternatywą dla krio mezoterapii. Z resztą, oto co napisał producent:
KRIO MEZOTERAPIA to kompleksowy, 3-fazowy zabieg ultranawilżający do każdego rodzaju cery, również wrażliwej, którego niezwykła skuteczność wynika z użycia formuły stosowanej w gabinetach kosmetycznych. Ten innowacyjny kosmetyk do zadań specjalnych w szybki i wygodny sposób pozwala osiągnąć efekty porównywalne z profesjonalnym zabiegiem KRIO MEZOTERAPII i może stanowić alternatywę dla wizyt w salonach pięknośći.
Faza I: Peeling enzymatyczny delikatnie ale równocześnie skutecznie złuszcza naskórek, wygładza, poprawia koloryt skóry. Błyskawicznie likwiduje szorstkość i redukuje wszystkie niedoskonałości cery. Skutecznie oczyszcza skórę, przygotowuje ją do przyjęcia składników aktywnych zawartych w serum i masce.
Faza II: Aktywne serum nawilżająco-odżywcze intensywnie i głęboko nawilża skórę. Wygładza, ujędrnia, redukuje zmarszczki, zabezpiecza cerę przed starzeniem.
Faza III: Hydrożelowa maska chłodząca optymalnie nawilża, rewitalizuje, wzmacnia i ujędrnia skórę, błyskawicznie usuwa widoczne na twarzy ślady zmęczenia i stresu, przywracając cerze witalność i blask; koi i łagodzi podrażnienia.
EFEKT: doskonale nawilżona, gładka i promienna cera.
Zabieg przeznaczony dla osób w każdym wieku. Stosować 1-2 razy w tygodniu.
Brzmi całkiem sympatycznie biorąc pod uwagę fakt, że w salonie kosmetycznym taki zabieg kosztuje ok. 140zł. Osobiście bardzo lubię produkty Bielendy (szczególnie te nowe) i moja pielęgnacja twarzy bazuje właśnie na nich (dzięki nim mam gładką skórę pierwszy raz od 5 lat! <3). Skład całej maski jest całkiem niezły oprócz powtarzającego się wszędzie DMDM Hydantoin, który może uczulać. Maski tej firmy do tej pory spisywały się dobrze (najlepiej ta), więc liczę na to, że ta też spisze się dobrze.

Skład produktu.
Przed całym zabiegiem producent zaleca oczyścić twarz. Zatem umyłam twarz żelem do twarzy Biolaven i za pomocą gąbeczki do twarzy zmyłam go.Po osuszeniu twarzy na umyty pędzel nałożyłam peeling enzymatyczny. Odczekałam 10 min jak zaleca producent, zmyłam ciepłą wodą (z pomocą gąbeczki, łatwiej zmyć wszelkie maseczki z twarzy; polecam!) i osuszyłam ręcznikiem. Potem nałożyłam aktywne serum i poczekałam aż się wchłonie, po jakimś czasie nałożyłam maskę i po 10 min znów przemyłam twarz gąbeczką i ciepłą wodą. Cały rytuał trwał ok. 30 min i w tym czasie mogłam robić również inne rzeczy (nie trzeba leżeć na kanapie, bo maska nie spływa).
Peeling enzymatyczny jest przeźroczysty z dodatkiem
błyszczących drobinek.

Cóż, o ile peeling to coś innego niż typowy peeling z saszetki od Bielendy o tyle "serum" i maska to już typowe saszetki Bielendy. Serum to właśnie moja ulubiona maseczka, o której wspominałam wcześniej, natomiast maska to właśnie ta maseczka do twarzy. W zasadzie to nic odkrywczego, ale jednak coś w tym wszystkim jest...

Peeling zadziałał tak jak powinien, złuszczył naskórek i przygotował skórę do dalszej pielęgnacji. Gładka i oczyszczona lepiej wchłaniała resztę kosmetyków. Serum szybko się wchłonęło w skórę i zostawiło ją lekko matową i nawilżoną. W połączeniu z maską hydrożelową jednak działa cuda. Skóra po zmyciu wszystkich produktów była świetnie nawilżona i bardzo gładka. Koloryt rzeczywiście się wyrównał z czego byłam zadowolona. Skóra była delikatnie rozświetlona jednak ten efekt zniknął po ok. 20 min. Największą różnicę jednak zauważyłam przy dzisiejszym makijażu. Krem BB, który zawsze nakładam rozprowadzał się dużo łatwiej mimo nałożenia tego samego kremu co zazwyczaj.

Po wchłonięciu się serum.

Po nałożeniu maski hydrożelowej.

Po zmyciu maski i serum.

Podsumowując jestem zadowolona z efektu jaki uzyskałam, choć przyznam, że spodziewałam się czegoś innego, a nie tych samych produktów, które można kupić oddzielnie (chociaż mam wrażenie, że mojej ulubionej maski niestety już nigdzie nie kupię, bo chyba ją wycofali; zapytam się producenta i gdy dostanę odpowiedź na pewno dam znać). Za całą saszetkę zapłaciłam coś ponad 4zł (chyba 4,59zł ale nie jestem pewna) w Rossmannie. Myślę, że warto wypróbować i sprawdzić na własnej skórze. Jeśli nie zadziała to chociaż nie będziemy płakać za straconymi 4 zł, a jeśli zadziała to można kupić wszystko oddzielnie i wyjdzie taniej.

PS Wybaczcie jakość zdjęć. Mój synuś niepostrzeżenie miał aparat w łapkach i dopiero po zrobieniu zdjęć zauważyłam, że zmienił w nim parametry, dlatego zdjęcia są raczej miało miarodajne. Musicie uwierzyć mi na słowo :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz