Mój blog z założenia miał być blogiem urodowo-lifestylowym. Skoro tak, to dziś trzeba napisać coś o urodzie. A najlepiej zacząć od początku. Przeważnie na starcie naszej kosmetycznej i urodowej przygody zaczynamy od pielęgnacji twarzy. Myjemy twarz wodą, nakładamy jakiś drogeryjny krem itd. Ale czy na pewno dobrze robimy?
Wiem pomyślicie sobie, że to temat dla nastolatek, bo przecież ja już stosuję inne kremy. Problem polega na tym, że wiele z nas ma problem z rozpoznaniem typu skóry, a przecież od tego zależy dobór odpowiednich kosmetyków. I uwaga - mogę tu wszystkich zaskoczyć - nie trzeba wydawać setek złotych na firmowe kosmetyki, bo te drogeryjne za 20zł mogą działać podobnie!
Ale do rzeczy, typ skóry! Każda z nas była nastolatką i chyba każda miała mniejsze lub większe problemy skórne. Niestety większość z nas uważa, że skóra jest albo tłusta albo mieszana. Zrobiłam rozpoznanie wśród swoich znajomych i nikt nie stwierdził, że ma suchą skórę. I tu właśnie jest podstawowy błąd! Ja też go popełniłam... Będąc nastolatką tak po prostu stwierdziłam, że zacznę używać jakiegoś kremu. Większych problemów ze skórą raczej nie miałam, ale chciałam o siebie dbać. Śladem większości nastolatek kupiłam krem matujący do skóry tłustej i mieszanej. Tego typu kremów używałam długo, nawet kosmetyczka utwierdzała mnie w przekonaniu, że mam skórę mieszaną. Ależ byłam głupia...
No więc mamy kilka typów cery:
- normalna - gładka skóra, bez niedoskonałości, zdrowo wyglądająca skóra;
- sucha - skóra, której brakuje nawilżenia i natłuszczenia, ziemista, odwodniona, wiotka bez napięcia, taka skóra źle reaguje na warunki atmosferyczne, częściej się łuszczy, szybciej powstają na niej zmarszczki;
- tłusta - taka skóra na pierwszy rzut oka bardzo się świeci, po dotknięciu zostawia na palcach tłusty film, szybko się zanieczyszcza, skóra nie jest gładka, pory są zatkane, widoczne zaskórniki, zanieczyszczenie twarzy może doprowadzić do trądziku;
- mieszana - połączenie skóry tłustej i suchej, przeważnie tłusta w strefie T i sucha na policzkach, najtrudniejsza do rozpoznania (według mnie);
- wrażliwa - skóra skłonna do podrażnień, cechuje się pieczeniem i swędzeniem, czasami pojawiają się krostki.
Skoro znamy już typy cery, to jak rozpoznać go u siebie? Na blogach polecają umycie twarzy beztłuszczowym żelem lub mydłem. Ja tego sposobu nie mogę polecić, bo znalezienie takiego żelu jest cholernie trudne. Większość żeli jest albo do skóry suchej z substancjami nawilżającymi, albo do skóry tłustej z mocnymi detergentami. To samo tyczy się miceli. Uważam, że trzeba przeprowadzić detoks na skórze, czyli przez jakiś czas myjemy twarz tylko wodą i nie używamy żadnych (!) kosmetyków. Myślę że jedne dzień wystarczy, dla pewności detoks można przedłużyć nawet do tygodnia (skórę wrażliwą rozpoznamy nawet po jednym myciu wodą). Po tym czasie, na sam koniec myjemy twarz po raz ostatni wodą i po godzinie już wiemy co mamy na twarzy. Po takim teście u mnie okazało się, że mam skórę suchą w kierunku wrażliwej w okolicach oczu. Nawet kosmetyczka nie była w stanie prawidłowo określić mojego typu cery. Od tej pory używam kremów nawilżających i olejków natłuszczających na noc. Moja skóra wreszcie wygląda tak jak powinna! I nie wydaje na kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy więcej niż 30zł na miesiąc...
Jak więc widzicie określenie typu cery to podstawa, od tego zaczyna się prawidłowa pielęgnacja, o której będę pisać w następnych postach ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz