środa, 27 maja 2015

Dbaj o siebie: od czego zacząć treningi?


Odkąd założyłam bloga i pochwaliłam się, że już jakiś czas coś ze sobą robię, wśród moich znajomych zapanowała moda na trenowanie. Fajnie, cieszę się, że mogę być dla kogoś iskierką do zrobienia czegoś dla siebie. Problem polega tylko na tym, że wiele osób (nie tylko wśród znajomych) źle zaczyna przygodę
z aktywnością fizyczną.


Ja zaczynałam tyle razy ile mam palców u rąk. Może nawet nóg. Zawsze popełniałam ten sam błąd. Zaczynałam ze "zbyt grubej rury", czyli pierwszy trening wykonywałam na 150%, a następnego dnia takie zakwasy, że podniesienie ręki po telefon było już ogromnym wyzwaniem. Potem 2-3 dni bez ćwiczeń
i znowu próba która kończy się przeważnie klęską po tygodniu. Załamane brakiem choćby malutkiego sukcesu zatracamy się w czekoladkach i ulubionych ciasteczkach przybierając znów na wadze. Inny scenariusz może być taki, że po kilku tygodniach ćwiczeń nagle brakuje nam siły i chęci do życia. Odpoczywamy jeden dzień, dwa, tydzień... miesiąc. Wrócić do rutyny, gdzie były treningi jest bardzo ciężko.

Jak więc zacząć żeby źle nie skończyć? Jak często ćwiczyć, żeby się nie zniechęcić? Co zrobić aby wytrwać kryzys i nie poddać się przy pierwszej lepszej okazji? Na te pytania spróbuję odpowiedzieć najlepiej jak umiem.

Przede wszystkim trzeba zacząć od małych kroczków. Na początek wystarczy zwykłe 15-minutowe rozciąganie każdego dnia. Po kilku dniach można spróbować już trening. Na początek polecam zrobić ćwiczenia na wzmocnienie mięśni grzbietu, ramion, brzucha i nóg (pilates). Można zrobić też ulubione ćwiczenia lub te, które nas ciekawią. Nie zniechęcajcie się, że nie zrobicie któregoś ćwiczenia. Jeśli nie dacie rady zrobić jakiegoś ćwiczenia przejdźcie dalej, ale następnym razem też spróbuj. W końcu kiedyś zrobisz. Co najważniejsze każdy trening musi być poprzedzony rozgrzewką, a pierwszy trening niech nie trwa dłużej niż 30 min. Lepiej się nie forsować to nie będziemy płakać nad zakwasami przez następne 3 dni. A propos zakwasów, jeśli jednak się pojawią polecam picie mocnej kawy, kofeina niweluje ból zakwaszonych mięśni. Takie treningi wykonujemy do 4 razy w tygodniu na początek. Musi być przynajmniej jeden dzień regeneracji w tygodniu (nawet jeśli jesteś już wytrawną sportsmenką). Osobiście polecam żeby ta regeneracja nie trwała dłużej niż 2 dni, bo znów może być ciężko wrócić do ćwiczeń. Trzeba stopniowo utrudniać sobie ćwiczenia. Trudno mi powiedzieć po jakim czasie zacząć wydłużać treningi bo jest to bardzo indywidualne. Jedna osoba poczuje, że po 2 tygodniach można coś więcej robić, inna że dopiero po miesiącu. Każdy wyczuje odpowiedni moment.

Po jakimś czasie pewnie dopadnie nas kryzys. To bardzo ciężki okres. Odczuwasz zmęczenie i mimo chęci do ćwiczeń nie dajesz rady wykonać nawet połowy treningu. Uczucie okropne. Ponieważ z tym tematem jestem na świeżo to myślę, że te rady mogą być skuteczne u każdego. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że każdy sukces jest poprzedzony porażkami, ale nie można się poddawać. Na pewno musisz zwolnić
i odpocząć. Znów wrócić do codziennego rozciągania się. Po kilku dniach spróbować prostego treningu. Jeśli nie dasz rady odpuść. Kryzys w końcu minie. Najlepsze są długie spacery, spalają sporo kalorii, a nie męczymy się tak bardzo. Przy okazji poprawiają nasze poczucie humoru. Wprost idealnie! 

Poza tym dobrym sposobem przeczekanie kryzysu jest również inny rodzaj dbania o siebie. Pielęgnacja ciała od zewnątrz, czyli domowe spa na tyle na ile możemy sobie pozwolić. Przecież nie musimy wydawać na to mnóstwa pieniędzy, a od czasu do czasu zabiegi w zaciszu domowym mogą zdziałać cuda. Domowe maseczki na twarz (np. maseczka jogurtowa, owsiana itd. jest ich wiele i wkrótce je opiszę). Dla tych którzy nie lubią się babrać w "samoróbkach" można kupić gotowce w drogerii. Bywają tanie i skuteczne (Ziaja Liście Zielonej Oliwki, wszelkie maseczki Bielendy itp.). Taki rodzaj relaksu dobrze wpływa na nasz umysł (również wytwarzają się endorfiny jak przy ćwiczeniach!), jednak powrót do ćwiczeń jest trudniejszy.

Trzeba pamiętać o tym aby nie rzucać się od razu na głęboką wodę. O ile w nauce pływania może to pomóc o tyle na początku przygody z treningami raczej zaszkodzi. Skoro już macie tą wiedzę to mam nadzieję, że nie popełnicie tych błędów, które ja popełniłam na początku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz