piątek, 12 lutego 2016

Glam Glow Mud Mask - maseczka perfekcyjna + makijaż na Walentynki


Glam Glow to młoda kalifornijska marka kosmetyków do twarzy. Mimo swojej niedługiej historii maseczki tej firmy podbijają serca na całym świecie. Odkąd maseczki weszły na polski rynek, również chciałam ją wypróbować. Jednak cena skutecznie mnie zniechęcała. Aż przyszły święta i dobra wróżka...

Gdy ten zgrabny mały słoiczek wreszcie trafił w moje ręce cieszyłam się jak dziecko. Po całym tygodniu świętowania przyszedł dzień na użycie maseczki. Położyłam dziecko na drzemkę, wzięłam prysznic, umyłam delikatnie twarz i wreszcie nałożyłam maseczkę. Pierwsze wrażenie to mało przyjemne szczypanie, ale po chwili było już dobrze. Maseczka wysuszyła się na twarzy zanim upłynęło 10 min. Delikatnie ją zmyłam ciepłą wodą przy okazji peelingując skórę. Efekt? Jest to pierwsza maseczka, po której od razu widać było różnicę. Skóra była mięciutka, wyraźnie rozjaśniona i nawilżona. Takie efekty są pożądane przed większym wyjściem. Po kilku regularnych użyciach dodatkowo zauważyłam, że zwęża pory, a ogólny stan cery poprawił się.


W maseczce znajdziemy francuską glinkę o działaniu minimalizującym pory i chroniącym skórę przed zanieczyszczeniami, skałę wulkaniczną, która delikatnie złuszcza naskórek i usuwa obumarłe komórki i wygładza skórę. Na koniec chyba najważniejsza rzecz, czyli opatentowany składnik o tajemniczej nazwie TEAOXI, który ma właściwości przeciwstarzeniowe oraz pobudza syntezę kolagenu. Dzięki właśnie temu składnikowi nasza skóra jest taka gładziutka. 


To małe pachnące cudo w czarnym słoiczku kosztuje 229zł i wiecie co? Ta cena nie jest wcale z kosmosu. Za te pieniądze dostajemy 50g doskonałego kosmetyku, który jest bardzo wydajny. Na prawdę potrzeba go bardzo niewiele na całą twarz, pod warunkiem, że maseczkę nakładamy pędzelkiem, dużo mniej kosmetyku się marnuje. Są też inne wersje tej maseczki. Niebieska jest nawilżająca, zielona oczyszczająca, biała oczyszczająca do skóry problematycznej i nowość, czyli pomarańczowa o właściwościach rozświetlających. Ze wszystkich dostępnych najbardziej ciekawi mnie zielona, jednak moja skóra na tyle skutecznie sama się oczyszcza, że póki co ten kosmetyk nie jest w sferze moich pragnień. 


Maseczka jest na prawdę godna polecenia, nawet za te dość spore pieniądze. Miałyście do czynienia z tymi maseczkami? Która najbardziej Wam odpowiada, a która Was interesuje?

A na koniec propozycja makijażu na Walentynki. Jest to propozycja dla odważnych lub na większą imprezę walentynkową. Już jutro na moim fp propozycja dla każdego, idealna na kolację lub romantyczny wieczór we dwoje. Użyte kosmetyki: podkład - Revlon Nearly Naked Vanilla, korektor pod oczy - Eveline Argan Oil, Korektor Rozświetlająco-Kryjący, puder - Eveline Celebrity Beauty nr 22, róż - Bourjois Rose D'or 34, bronzer na policzkach - Bikor Ziemia Egipska, brwi - pomada Inglot nr 17, cienie - Make Up Revolution 144 Eyeshadow 2015 Collection, rzęsy - Dior, Diorshow Extase, błyszczyk na usta - Revlon Super Lustrous Lipgloss Pink Pop.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz